Podobne
- Strona startowa
- Choroby zakazne zwierzat domowych z elementami ZOONOZ pod red. Stanislawa Winiarczyka i Zbigniewa GrÄ dzkiego
- (25) Niemirski Arkadiusz Pan Samochodzik i ... Skarby wikingów tom 1
- (37) Sebastian Miernicki Pan Samochodzik i ... Wilhelm Gustloff
- (57) Niemirski Arkadiusz Pan Samochodzik i ... Złoty Bafomet
- (29) Miernicki Sebastian Pan Samochodzik i ... Kaukaski Wilk
- Adams Douglas Autostopem przez galaktyke (2)
- Dav
- 0199291454.Oxford.University.Press.USA.Values.and.Virtues.Aristotelianism.in.Contemporary.Ethics.Jan.2007
- Linux Complete Command Reference
- Carey Jacqueline 01 Strzala Kusziela
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- mieszaniec.xlx.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Odpływam sama.Nie szukajcie mnieKrystyna”Krystyna? To chyba ona paliła „syreny" i używała szminki koloru cyklamen.Osiem munsztuków.Jakże musiała być zdenerwowana, skoro wypaliła osiem papierosów w ciągu tak krótkiego czasu.Krótkiego?.A może byli tu długo?O dwunastej w nocy odwiedziła Martwy Dom (widzieliśmy światło, Paweł znalazł munsztuki).Czekała tam na kogoś i w zdenerwowaniu paliła.Ten ktoś przyszedł lub nie.w każdym razie stało się tam coś, co wydało jej się nieprzyjemnym.Wróciła na wyspę.Podejmując decyzję opuszczenia tych, z którymi tu przybyła (na wyspie znajdowały się dwa namioty) - znowu paliła.Nad ranem odjechała pozostawiając list.Opuściła wyspę potajemnie, w przeciwnym razie nie pisałaby listu.Nie szukajcie mnie.Krystyna.Patrzyłem na zmiętą kartkę i snuły mi się po głowie różne sentymentalne historyjki o zakochanej dziewczynie, oczekującej w Martwym Domu swego ukochanego.Potem wyobraziłem sobie jakąśstraszliwą historię dziewczyny zwabionej do Martwego Domu, porwanej na bezłudną wyspę, skąd wymknęła się, gdy sen zmorzył jej prześladowców.Ilu ich było? Jak długo tu przebywali?Dwa małe namioty.A więc licząc i Krystynę — co najwyżej cztery osoby.Sądząc po dwóch opróżnionych, niewielkich puszkach od konserw (zawartość takiej puszki zjadam za jednym posiedzeniem), mieszkali na wyspie bardzo krótko.Około pierwszej w nocy przyjechalikajakami z Martwego Domu (gdy zobaczyliśmy gasnące światło) i rozłożyli na wyspie biwak.A o świcie Krystyna im uciekła.Stwierdziwszy zniknięcie dziewczyny, prawdopodobnie zrezygnowali z pogoni.Zjedli śniadanie — i odpłynęli.Pozbierałem munsztuki papierosów, aby pokazać je Pawłowi.Ukryłem w portfelu list Krystyny.Wróciłem do Agnieszki i opowiedziałem jej dwie różne wersje historii, która zapewne tej nocy rozegrała się na bezludnej wyspie.Jaka szkoda, że dziś rano nie zwróciłem swej lornetki w stronę wyspy.Zauważyłbym dymek z ogniska i może zainteresowałbym się nim do tego stopnia, że podpłynąłbym tu kajakiem.Poznałbym wtedy prześladowców pięknej Krystyny.— Skąd wiesz, że była piękna? -.zauważyła cierpko Agnieszka.— Nie prześladuje się brzydkich dziewcząt.— Masz bardzo ciekawe poglądy — złośliwie uśmiechnęła się Agnieszka.— A skąd wiesz, że ją prześladowano? Skąd wiesz, że to dziewczyna?— Nie wiem.Tak mi się tylko wydaje.Dlaczego opuściła ich potajemnie?— Może ją ktoś obraził? Może znudziło się jej towarzystwo?— Przeczytaj uważnie list.Napisano w nim: Po tym, co się stało nie chcę mieć z wami nic wspólnego, A więc stało się coś.Lekceważąco wydęła wargi.— Niektóre kobiety lubią przesadzać, wyolbrzymiać przykrości, obrażać się o byle co.Szczególnie jeśli są brzydkie i stare jak owa Krystyna.Oburzyłem się:— Skąd wiesz, że była brzydka i stara.— A wiem.Na wycieczce kajakowej malowała się okropną szminką koloru cyklamen i paliła jednego papierosa po drugim.Na wycieczce zachowywała się jak w kawiarni.Ktoś zadrwił z niej, obraziło się babsko i wyjechało, jak się to mówi, „bez pożegnania".— Masz bujną wyobraźnię.— Ty również.— Jesteś złośliwa.— Ty także.Wróciliśmy do domu skłóceni, chmurni.A dokoła nas trwał piękny słoneczny dzień, toń jeziora odbijała zieleń lasu porastającego brzegi i czerwień łysych pagórków pokrytych kwitnącym szczawiem.Barwne plamy na wodzie drgały, mieniły się i mieszały ze sobą jak kolorowe szkiełka w tubce dziecięcego kalejdoskopu.Potem ze smutkiem zauważyłem przez okienko namiotu, że Agnieszka trzymająca rękę Chudego Genka powędrowała z nim na spacer do lasu.Złość swą wyładowałem na Pawle, którego zastałem chrapiącego w jego namiocie.— Śpisz i śpisz.A jak nie śpisz, to się nudzisz i drapiesz swój okropny nochal — krzyczałem na niego.— A tymczasem trochę dalej twojego nosa dzieją się takie dziwne sprawy.Czytaj tę kartkę.Masz tu jeszcze osiem munsztuków „syrena".Czy wiesz, gdzie je odnalazłem?Wypakowałem głowę Pawła straszliwymi historiami, których świadkiem był tej nocy Martwy Dom i wysepka na jeziorze.A wieczorem, syn marnotrawny, zaskrobałem paznokciem do namiotu Andrzeja, aby zdobywać wiedzę o zawiłych sprawach Gotów
[ Pobierz całość w formacie PDF ]