Podobne
- Strona startowa
- Warren Tracy Anne Miłosna pułapka 02 Miłosny fortel
- Stuart Anne Czarny lod 03 Blekit zimny jak lod
- Anne Emanuelle Birn Marriage of Convenience; Rockefeller International Health and Revolutionary Mexico (2006)
- Long Julie Anne Siostry Holt 03 Sekret uwodzenia
- Long Julie Anne Siostry Holt 01 Piękna i szpieg
- Warren Tracy Anne Miłosna pułapka 03 Lekcja miłoci
- Anne Holt Hanne Wilhelmsen 03 mierc Demona
- Rice Anne Krzyk w niebiosa (SCAN dal 961)
- Rice, Anne Lestat 'Opowiesc o zlodzieju cial'
- Microsoft Office Excel 2003 Inside Out
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- asfklan.htw.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Potem wskoczył na miejsce Wylęgu i zaczął kopać jajo, usiłując przerwać grubą błonę wewnętrzną.A później mały biały smok wypadł ze środka i.- Naznaczenie! - dokończył Piemur składając razem ręce.- Tak jak ci mówiłem, Ranly.Trzeba po prostu znaleźć się we właściwym miejscu o właściwym czasie.To się nazywa szczęście.Szczęście! - Piemur wydawał się wracać do jakiegoś dawnego sporu z kolegą.- Niektórym ludziom sprzyja szczęście, a innym nie.- Zwrócił się ponownie do Menolly.- Słyszałem, że jesteś córką pana Warowni Morskiego Półkola?- Ale teraz jestem w siedzibie Cechu Harfiarzy, czyż nie?Piemur rozłożył ręce, jakby na znak, że dyskusja skończona.Menolly ponownie zabrała się do jedzenia.Gdy wytarła resztę sosu z talerza kawałem chleba, drżący dźwięk gongu spowodował, że zapadła cisza.W końcu sali zaskrzypiała ławka na kamiennej podłodze.Od owalnego stołu podniósł się czeladnik.- Zadania na popołudnie są następujące: sekcjami; sala uczniów, 10; podwórze, 9; pracownia, 8; i bez wymiatania za drzwi tym razem, albo dostaniecie robotę na następne pół dnia.Sekcja 7, stodoły 6, pola - 5 i 4; 3 ma wyznaczoną pracownię, a 2 i l pomieszczenia mieszkalne.Ci, którzy rano zgłaszali niedyspozycję, mają stawić się u Mistrza Oldive'a.Uczestnicy koncertu są proszeni o punktualność dziś wieczór.Zbiórka o dwudziestej.Mężczyzna usiadł przy akompaniamencie głośnych westchnień ulgi, jęków niezadowolenia i szeptów.Piemur nie był zadowolony.- Znowu dziedziniec! - Potem zwrócił się do Menolly.- Czy wyznaczono ci jakąś sekcję?- Nie - odparła Menolly.Silvina objaśniła jej znaczenie słowa “sekcja".- Jeszcze nie - dodała uchwyciwszy ponure spojrzenie Ranly'ego.- Masz szczęście.W szumie głosów ponownie rozległ się gong.Ławka, na której siedziała Menolly, zaczęła się spod niej wysuwać.Wszyscy wstawali, więc i Menolly musiała się podnieść.Stała jednak w tym samym miejscu, podczas gdy inni tłoczyli się obok, przepychając się do głównego wejścia, śmiejąc się, potrącając, narzekając.Dwaj chłopcy zajęli się sprzątaniem talerzy i kubków.Menolly, nie wiedząc, co począć, chwyciła talerz, który został jej natychmiast wyrwany z ręki przez urażonego młodzieńca.- Hej, nie należysz do mojej sekcji - powiedział oskarżycielsko, ale i z nutą zdziwienia w głosie.Menolly podskoczyła poczuwszy lekkie dotknięcie na ramieniu.Obejrzała się i powiedziała “przepraszam" do mężczyzny, który stał obok.- Ty jesteś Menolly? - zapytał z pewną niechęcią.Nos miał sklepiony tak wysoko, że zdawał się zasłaniać mu pole widzenia.Jego twarz marszczyła się w wyrazie niezadowolenia, a chorobliwa cera podkreślona jeszcze siwymi kosmykami włosów wzmacniała ogólne wrażenie nieżyczliwości i wzgardliwego lekceważenia.- Tak, panie, jestem Menolly.- A ja jestem Morshal, mistrz teorii muzyki i kompozycji.Chodźmy, dziewczyno.W tym zgiełku nie słychać własnych myśli.- Wziął ją za rękę i ruszył do wyjścia.Gromada chłopców rozstępowała się na boki, jakby wyczuwając jego obecność i obawiając się spotkania.- Mistrz Harfiarz chce poznać moją opinię na temat twojej znajomości teorii muzyki.Z jego tonu wynikało jasno, że Mistrz Robinton polegał na opinii Morshala w tej kwestii i innych daleko ważniejszych.Zrozumiała także, że Morshal nie spodziewa się po niej rozległej wiedzy.Menolly pożałowała, że tak się najadła, gdyż posiłek zaczynał jej teraz nieprzyjemnie ciążyć w żołądku.Morshal był najwidoczniej uprzedzony do niej.- Psst! Menolly! - usłyszała chrapliwy szept.Piemur wychynął zza wyższego chłopca i pokazał wzniesiony do góry kciuk chcąc jej, w oczywisty sposób, dodać odwagi.Przewrócił oczami, uśmiechnął się bezczelnie i zniknął w tłumie za plecami nieświadomego niczego Morshala.Jego gest podniósł ją na duchu.Zabawny chłopak był z tego Piemura z jego plątaniną czarnych kędziorów i złamanym przednim zębem.Był jednym z najmłodszych uczniów.Miło z jego strony, że chciał ją pocieszyć.Kiedy Menolly zorientowała się, że mistrz Morshal prowadzi ją do pomieszczenia nad arkadami, wysłała w myśli polecenie dla jaszczurek, aby zachowywały się spokojnie, albo znalazły sobie jakiś nasłoneczniony dach, dopóki ich nie zawoła.W pokoju było cicho.Z wyrazem rezygnacji, mistrz usadowił się przy piaskowym stole na jedynym krześle z oparciem.Ponieważ nie kazał jej usiąść, czekała na stojąco.- Wyrecytuj teraz nuty w gamie Cdur - powiedział.Wykonała polecenie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]