Podobne
- Strona startowa
- Salvatore Robert Tom 03 Morze Mieczy
- 090. Gwiazda PO GWIEDZIE (Troy Denning) 27 lat po Nowa Era Jedi
- NEJ 10 Denning Troy Gwiazda po gwiedzie
- Denning Troy Gwiazda po gwiezdzie (2)
- Denning Troy Gwiazda po gwiezdzie
- Holt Victoria Córki Anglii 14 Tajemnica jeziora Âświętego Branoka
- Podpalacze ludzi t.2
- Heyerdahl Thor Aku Aku
- Eco Umberto Wachadlo Foucaulta
- Diabel z wiezienia dluznikow Antonia Hodgston
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- zuzanka005.pev.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Zawsze zabieracie tych, którzy są mi drodzy i zostawiacie mnie z niczym.Dlaczego?Gdy palce jej zacisnęły się na rękojeści jadowitej jambiya pomyślała o człowieku, który przysłał Bhadlę ze straszliwą bronią.Zdała sobie sprawę, że myliła się - została jej jeszcze do zrobienia przynajmniej jedna ważna rzecz.Yhekal ciągle żył.Na Anauroch ciągle znajdowali się Zhentarimczycy.Beduini potrzebowali jej magii do zwycięstwa.Z pochwy przy pasie wysunęła jambiya Ajamana i wymieniła ją z zatrutym ostrzem, które Bhadla wniósł do namiotu.- Wiem czego byś chciał, ukochany - wyszeptała.- Nie zawiodę cię.U wejścia dał się słyszeć zaniepokojony głos Sa'ara:- Ruha, Lander! - krzyknął wpadając do namiotu.- Wojownicy powiedzieli mi o strumieniu ognia i.Szejk zatrzymał się obok Ruhy i wlepił wzrok w nieruchomą twarz Landera.Utaiba wszedł kilka kroków za nim.Sa'ar szybko odwrócił się w jego stronę.- Stało się coś strasznego.Reakcje Utaiby były szybkie.Zwrócił się do idącego za nim mężczyzny.- Stań na straży.Nikomu nie wolno wejść do tej khreima - rzekł.- Nawet innemu szejkowi.Jeśli ktoś będzie pytał, dlaczego.- To mu powiedz, że przygotowuję czary i jest to bardzo niebezpieczne - zawołała Ruha.Wojownik usłuchał, a Utaiba podszedł do Sa'ara.Szejkowie stali blisko siebie wpatrując się z ponurymi minami w ciało Landera.Ruha nie umiała wyczuć czy byli źli, czy też przygnębieni, nie miała wątpliwości co do tego, że byli zaszokowani.Żaden z nich nie powiedział słowa, nie spojrzał też na Ruhę, żaden nie zdradził się ze smutkiem.W końcu Sa'ar schylił się i podniósłszy zasłonę Ruhy założył ją na jej twarz.- Podejrzewam, że to nie Zhentarimczycy obnażyli twoje oblicze, tak jak nie zdjęli Landerowi pasa z mieczem - powiedział szejk.Ruha nie próbowała zaprzeczać.Mimo, że własny pas trzymała w rękach, to nie owinęła go jeszcze wokół aba i oczywiste było, że ani ona, ani Lander nie byli całkiem odziani kiedy asasyni wtargnęli do khreima.- Ściągnęłaś przekleństwo na nas wszystkich! - rzekł Utaiba- To nie moja miłość otruła Landera - warknęła Ruha owijając pas wokół bioder.- To lenistwo waszych strażników! - wskazała na asasynów, których uśmierciła potokiem ognia.- Jakim sposobem tylu Zhentarimczyków wydostało się z Orofin?- Kiedy wraz z Landerem naruszyłaś wdowie tabu, duch twego męża uczynił ich niewidzialnymi.- odparł pewnie Sa'ar.- Jak sam widzisz nie byli niewidzialni kiedy do nas dotarli - odrzekła Ruha.- Nie przypisuj duchom czegoś, co spowodowała głupota twoich ludzi!Twarz Sa'ara zbielała z gniewu, a oczy ze zdziwienia wyszły na wierzch.- Jak śmiesz nas oskarżać! - wycharczał.- Beduini zapłacą krwawą cenę za twoją lubieżność! To ty i Lander spowodowaliście tę tragedię i nikt inny.- Niczego nie spowodowaliśmy - zaszlochała Ruha ciągle klęcząc przy ciele Landera.- Kochaliśmy się i nawet dusza Ajamana nie zazdrościła nam tego, ale wy jesteście gotowi porzucić człowieka, który jako pierwszy zaryzykował życie, żeby ostrzec was przed Zhentarimczykami! Chciałabym być dżinem! Wszystkich was bym przeklęła!- Może jesteś dżinem - wycedził Sa'ar sięgając po jambiya.Ruha błyskawicznie wskazała na szejka i przyzwała zaklęcie.- Jeżeli wyciągniesz przeciw mnie broń, zanim obmyję i pogrzebię Landera spalę na popiół nawet twoje kości.Sa'ar zatrzymał się i spojrzał na zwęglone przez Ruhę ciała Zhentarimczyków, ale nie należał do ludzi cofających się przed wyzwaniem i nie schował sztyletu z powrotem do pochwy.- Jak będzie? - zapytała Ruha, jej palce właśnie powtarzały gesty zaklęcia.- Dla mnie to bez różnicy - warknął Sa'ar.- Mogę umrzeć od ognia dzisiaj albo z pragnienia jutro.Utaiba stanął pomiędzy rozeźloną parą.- Nie naruszaj swej gościnności grożąc ukochanej twego gościa - rzekł szejk, delikatnie kładąc dłoń na ręce Sa'ara i wsuwając jego sztylet do pochwy.Następnie zwrócił się do Ruhy.- A ty nie popełniaj błędu sądząc, że nie bolejemy nad stratą Harfiarza, bo my po prostu nie okazujemy zmartwienia.Jako wojownik on uznałby potrzebę jasności myśli i decydującej akcji w takim jak ten, przypadku.- Co masz na myśli? - spytała Ruha- A co może mieć - wtrącił Sa'ar.- Jesteśmy skazani.- Może i tak - przystał Utaiba.- Oczywiście naruszenie wdowiego tabu jest złym znakiem i jeżeli dowiedzą się o tym wojownicy, stracą ducha - rzucił melancholijne spojrzenie na nieruchome ciało Landera, po czym podjął.- Ciągle jednak musimy atakować.Nie mamy nic do stracenia.Jak zauważyłeś, Sa'ar, jeśli nie umrzemy rano, to pragnienie zabije nas wieczorem.Sa'ar zastanowił się, po czym odsunął rękę od pasa i natknął się na spojrzenie Ruhy.- Utaiba jak zawsze mówi rozważnie - rzekł.- Jeżeli duch twojego męża nas przeklął, to i tak nic nie możemy zrobić.Poza walką nie mamy innego wyjścia, zróbmy więc to razem.Zdając sobie sprawę, że taki gest dumnego szejka był prawie przeprosinami, Ruha zamknęła zaklęcie.- Ajaman był moim mężem przez zaledwie trzy dni - rzekła wdowa.- Poznałam go jednak na tyle dobrze, by wiedzieć, że gdyby nawet jego dusza była na mnie zła, nie uczyniłaby nic, żeby odwieść nas od zniszczenia Zhentarimczyków i pomszczenia zagłady własnego plemienia.- Więc pomożesz nam jutro? - zapytał Utaiba.- Mam do pomszczenia więcej śmierci niż każdy z Beduinów -odparła mu Ruha, kładąc dłonie na twarzy Landera i zamykając mu oczy.Wypuściwszy z objęć jego głowę wstała i rzekła - Przykro mi też, że o to pytacie.- Dobrze.To już jest coś - powiedział Utaiba.- Teraz musimy pomyśleć, co powiemy wojownikom, aby nie wzięli śmierci Landera za złą wróżbę.Ruha wyciągnęła ze swoich kuerabiche dywan do spania i rozłożyła go na ciele Harfiarza.- Nie dowiedzą się o jego śmierci.- Jak chcesz utrzymać to w tajemnicy? Każdy obóz wie już, że Zhentarimczycy zaatakowali ciebie i Landera - zaoponował Sa'ar.- Kiedy nie ujrzą go rankiem dowiedzą się, że zginął.Domyśla się, że dusza twego męża rozgniewała się.- Powiedz swoim ludziom, że Lander i ja zabiliśmy asasynów - rzekła Ruha.- I że jutro w bitwie dołączymy do nich.Zdenerwowani szejkowie popatrzyli po sobie z wyraźnym sceptycyzmem.Ruha nie dała im czasu na spory.- Powiedzcie pozostałym szejkom, że Lander nie został ranny, ale ja jestem bardzo przestraszona.To powstrzyma wszystkich od obserwowania mnie dziś w nocy i da mi czas na przygotowanie się.Szejkowie skinęli
[ Pobierz całość w formacie PDF ]