Podobne
- Strona startowa
- Moorcock Michael Saga o Elryku Tom 2 Perłowa Forteca
- Moorcock Michael Saga o Elryk Zeglarz Morz Przeznaczenia
- Moorcock Michael Saga o Elryk Sniace Miasto
- Koontz R. Dean W okowach lodu (SCAN dal 1154)
- Koontz Dean R W okowach lodu
- Sandemo Margit Saga o Czarnoksiazniku Tom 6
- Sandemo Margit Saga o Czarnoksiazniku Tom 7
- Sandemo Margit Saga o Czarnoksiezniku Tom 3
- Sandemo Margit Saga o Czarnoksiazniku Tom 5
- (30) Niemirski Arkadiusz
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- oknaszczecin.pev.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zostali wiêc.Zjadali nies³ychane iloœci po¿ywienia, a mimo to zawsze narzekali.Zapasy we dworze kurczy³y siê, ca³kowicie znikn¹³ gdzieœ dobry nastrój i wszyscy czuli siê bezradni.W wigiliê Nowego Roku nadesz³a chwila, której Silje z obaw¹ oczekiwa³a.Benedykt poruszy³ dra¿liwy temat.Siedzieli sami w kuchni.- WyjdŸ za mnie, Silje - prosi³ natarczywie.- To rozwi¹¿e wiele problemów.Abelone i jej okropne potomstwo wyjad¹, a ty i dzieci bêdziecie mieæ zapewnion¹ przysz³oœæ.Silje pog³adzi³a jego rêkê le¿¹c¹ na stole,- Dziêkujê wam za tê ¿yczliw¹ propozycjê, panie.Wiecie, ¿e was bardzo lubiê.Nie mogê jednak tego zrobiæ.- Dlaczego nie? Nie zosta³o mi ju¿ tak wiele lat, dam ci spokój.Teraz ju¿ nie mia³a wyjœcia.Musia³a opowiedzieæ mu o wieczorze, kiedy do niej przyszed³.- O Bo¿e! - szepn¹³.- Myœla³em, ¿e to by³ tylko sen.- Westchn¹³.- Tak, Silje.Sk³ama³em.Ja, stary dziad, po¿¹da³em ciê.S¹dzi³em, ¿e uda mi siê opanowaæ te zachcianki, ale gorza³ka najwyraŸniej popchnê³a mnie za daleko.W g³êbi duszy musia³em mieæ nadziejê, ¿e pewnego dnia mnie przyjmiesz.Teraz to rozumiem.A.dla ciebie zupe³nie niemo¿liwe jest.dzielenie ze mn¹ ³o¿a?Silje mia³a ³zy w oczach.- Och, tak bardzo was lubiê, panie Benedykcie.Ale nie w taki sposób.Nie, bojê siê, ¿e to by zniszczy³o nasz¹ piêkn¹ przyjaŸñ.A tego nie chcê.Za nic na œwiecie!- Ja te¿ nie.Tak, tak.W ka¿dy m razie nikt nie mo¿e ciê oskar¿yæ, ¿e chcesz zdobyæ moje dobra.Inna kobieta przezwyciê¿y³aby wstrêt i zgodzi³a siê, ale nie ty.I wiesz, myœlê, ¿e byœ zawiod³a siê, gdybyœ powiedzia³a „tak”.Artyœci czêsto nie dotrzymuj¹ danego s³owa.Zacz¹³ mówiæ o szlachetnym powo³aniu artysty.To by³ jego ulubiony, wiecznie powracaj¹cy w¹tek.Westchn¹³.- Och, Silje, uwa¿am, ¿e wszystko jest takie smutne.Absolutnie wszystko jest teraz smutne.- Tak.A ja siê lêkam, panie Benedykcie, o nas wszystkich, ale najbardziej o dzieci.Skoñczy³ siê rok.Rok wielkich i g³êbokich zmian w ¿yciu m³odziutkiej Silje.Zastanawia³a siê, co te¿ przyniesie jej rok 1582.Wkrótce mia³a siê o tym przekonaæ.Trzy dni póŸniej Abelone zaatakowa³a.Mocno i dotkliwie.Parobek wpad³ jak burza do kuchni, w której posilali siê wszyscy prawowici mieszkañcy dworu.W jego oczach kry³ siê niepokój.- Teraz naprawdê nadchodzi niebezpieczeñstwo.Ona.ta tam.prosi³a, ¿ebym zabra³ j¹ z dzieæmi na przeja¿d¿kê.Pods³ucha³em jednak, ¿e wybieraj¹ siê do wójta i maj¹ zamiar donieœæ na Silje.Benedykt podskoczy³.- Co? Dlaczego?- Dowiedzia³a siê od jednego z s¹siadów, ¿e widziano Silje jad¹c¹ konno z Tengelem z rodu Ludzi Lodu!- O Œwiêty Bo¿e - jêkn¹³ Benedykt.- A wiêc Silje ma zostaæ oskar¿ona o cudzo³óstwo z uczniem Diab³a, nieœmiertelnym Tengelem!- Ale¿ to nieprawda! - wykrzyknê³a Silje.- Tengel nie jest nieœmiertelny.A ja jestem dziewic¹, mogê to udowodniæ, jeœli bêdzie trzeba!- Drogie dziecko - powiedzia³ Benedykt.- Tu nie pomo¿e ¿adne dziewictwo.Jeœli ¿o³nierze wójta pojmaj¹ ciê teraz, jesteœ martwa! Z góry skazana na powoln¹, mêczeñsk¹ œmieræ.Przemyœlne zadawanie ci bólu bêdzie im sprawiaæ szczególn¹ przyjemnoœæ.Najpierw wydusz¹ z ciebie wszystko, co wiesz o Tengelu, a wiêc poci¹gniesz za sob¹ równie¿ innych.Tak, prawdopodobnie zabior¹ te¿ dzieci, gdy¿ ty lub Tengel mogliœcie je zauroczyæ.Dla nich bêdziesz bez w¹tpienia czarownic¹, bo przebywa³aœ w towarzystwie zwierzocz³eka.Wiesz chyba, co robi¹ z czarownicami, prawda?- Wiêc co mamy pocz¹æ?- Nie wiem; po prostu nie wiem.Musicie st¹d odejœæ.Ale dok¹d i jak? A wiêc uda³o jej siê, tej diablicy! - Zwróci³ siê do parobka.- Musisz natychmiast wyjœæ, by nie nabra³a podejrzeñ.JedŸ tak wolno, jak tylko mo¿esz.Silje i dzieci zyskaj¹ na czasie.Parobek skin¹³ g³ow¹ i poszed³ do drzwi.Silje pobieg³a za nim, by go uœcisn¹æ.Dzielnemu ch³opakowi nap³ynê³y do oczu ³zy.Po¿egna³ siê z dzieæmi.- Kiedy wrócê, musicie byæ daleko.Musicie!Gdy tylko wóz opuœci³ dwór, rozpoczê³y siê gor¹czkowe przygotowania.Wszystko, co by³o w³asnoœci¹ Silje i dzieci, zosta³o zapakowane w dwa tobo³ki.Mieszkañcy dworu oddali Silje czêœæ swej odzie¿y.Benedykt nadszed³ z ma³ym, oprawionym w o³ów witra¿em, wyj¹tkowo uci¹¿liwym do niesienia, ale tak piêknym, ¿e Silje nie mog³a oderwaæ od niego oczu.W tajemnicy podarowa³ jej równie¿ ksiêgê, któr¹ sam zrobi³, z nie zapisanymi stronicami.Powiedzia³, ¿e to do szkicowania; gdyby kiedyœ mia³a ochotê rysowaæ.Dosta³a te¿ dobre pióro i kilka kawa³ków wêgla.Usi³owa³a podziêkowaæ, ale oboje byli tak wzruszeni, ¿e skoñczy³o siê na uœcisku i ³zach.Przez ca³y czas stare siostry lamentowa³y, p³aka³y, œciskaj¹c dzieci.Sol, choæ nie rozumia³a niczego, tak¿e szlocha³a.- No nie, takiego baga¿u Silje chyba nie da rady unieœæ - stwierdzi³ Benedykt zaniepokojony, gdy wszystko by³o ju¿ przygotowane.Stanêli wokó³ niego, popatrzyli.Silje z³apa³a siê za g³owê.- Œmia³abym siê, gdyby to wszystko nie by³o takie straszne - powiedzia³a, patrz¹c z rezygnacj¹ na ogromny stos rzeczy.Greta i Maria rozeœmia³y siê, lecz po chwili znów zaczê³y rozpaczaæ.Nikt nie móg³ znieœæ myœli, ¿e Silje i dzieci musz¹ opuœcie dwór.- Ale gdzie ty siê podziejesz, kochanie? - westchnê³a Greta.Silje zawaha³a siê.- Tengel by³ tu w pobli¿u w czasie Œwi¹t.To do niego posz³am wtedy z jedzeniem.Nie powiem gdzie, bêdzie wam ³atwiej, jeœli bêd¹ was przes³uchiwaæ.Myœlê jednak, ¿e ju¿ opuœci³ tê okolicê.Nie widzia³am tam dziœ znaku ¿ycia.Ta myœl przepe³ni³a j¹ wielkim smutkiem.- A czy ty i dzieci nie mo¿ecie skorzystaæ z tego schronienia?Wyjrza³a przez okno.- Tak planowa³am, ale obawiam siê, ¿e ³atwo bêdzie nas wytropiæ, w³aœnie spad³ œwie¿y œnieg.- Masz racjê.Bo¿e, co my zrobimy? Mo¿e schowamy was w stajni?- A co bêdzie, jeœli ma³y Dag zap³acze? - spyta³a Greta.W tej samej chwili wszyscy drgnêli.Na dziedziniec wpad³ k³usem koñ.- S¹ ju¿ tu! - krzyknê³a Maria przera¿ona.- Ukryjcie siê, ukryjcie!- Nie - powiedzia³ Benedykyt z ulg¹.- To nie oni.Tengel zeskoczy³ z konia i podszed³ do nich, bo w zamieszaniu wszyscy wybiegli przed domostwo
[ Pobierz całość w formacie PDF ]