Podobne
- Strona startowa
- Trylogia Lando Calrissiana.03.Lando Calrissian i Gwiazdogrota ThonBoka (3)
- Trylogia Lando Calrissiana.02.Lando Calrissian i Ogniowicher Oseona
- Trylogia Lando Calrissiana.01.Lando Calrissian i Mysloharfa Sharow (2)
- Jablonski Witold Dzieci Nocy
- Deutermann P.T Pociąg Âśmierci
- Eddings Dav
- Kaye Marvin Godwin Parke Wladcy Samotnosci
- Gaiman Neil Amerykanscy Bogowie
- Mysli Seneka
- Makuszynski Kornel Przyjaciel wesolego diabla
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- psmlw.htw.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Wiem - odparł Lando, sadowiąc się na fotelu pilota, ustawionym po lewej stronie.Pstryknął kilkoma przełącznikami, aby pomóc Vuffi Raa wykonywać czynności, wchodzące w skład procedury przedstartowej.Tworzyły one długą listę.zbyt długą, aby można było spokojnie myśleć o przyszłości.- Wiem wszystko.ale, prawdę mówiąc, ja także się bardzo spieszę.Przez chwilę Mohs sprawiał wrażenie zaintrygowanego, ale później odprężył się i uśmiechnął.- Ach, tak.Dopasowałeś wszystkie kawałki układanki.Przez całe życie byłem w rękach przodków bezwolnym narzędziem, któremu głosy bogów wydawały różne polecenia i kazały się udawać to tu, to tam, dokąd im się podobało.Dla dzikusa, jakim wówczas byłem, jednym z najbardziej przerażających doświadczeń było otarcie się o prastarą ścianę -jak uczyniłem tamtej nocy w Teguta Lusac - i pojawienie się kilka sekund później w zupełnie innym, oddalonym o dziesięć kilometrów miejscu, na czele tłumu śpiewających ziomków.Przepraszam również za to, że zniknąłem bez słowa, kiedy podróżowaliśmy tamtym tunelem.Jak widzisz, zniknięcie miało na celu zdobycie elementarnego wykształcenia.A kiedy je zdobyłem i zdałem egzamin, zacząłem wstępować na wyższe szczeble edukacji.- Odruchowo przesunął czubkami palców po dziwacznych oczach.- Prawdę mówiąc, podjęto tę decyzję za mnie, a ja.- Nie miałeś wyboru? - domyślił się Lando, znacząco spoglądając na Vuffi Raa.- Ostatnio dzieje się tyle dziwnych rzeczy.Co, na litość niebios, ma oznaczać ta czerwona lampka na pulpicie kontrolnym urządzeń do uzdatniania powietrza i wody? No cóż, spróbujmy ją zignorować.- Nie grozi wam żadne niebezpieczeństwo.- Mohs znów się uśmiechnął.- Pomogliście mi, a teraz ja odwdzięczam się za tę pomoc.Nie zamierzamy wyrządzić wam żadnej krzywdy.- Wspaniale.Czy to znaczy, że możesz powstrzymać gubernatora i jego przyjaciela czarownika?- Mogę powiedzieć wam, że gubernator jest sam i usiłuje posłużyć się Myśloharfą, a czarownik właśnie leci z Rafy Pięć.Za chwilę powinien wylądować, ale nie kieruje się do kosmoportu.Zdumiony Lando odwrócił się i popatrzył na starca, ani trochę nie zgarbionego czy zgrzybiałego.Wręcz przeciwnie.Chociaż Mohs wyglądał nadal bardzo staro, wiek przydawał mu dostojeństwa i autorytetu.Wytatuowany Klucz - dopiero teraz hazardzista uświadomił sobie, że właściwie była to Myśloharfą - sprawiał wrażenie ciemniejszego.Wyraźniej odcinał się od jasnej skóry na czole.Właściwie promieniał.- Czy jest jeszcze wielu takich, jak ty? - zapytał.- Nie, kapitanie, jestem tylko ja.Przez wszystkie te lata byłem sam pośród wszystkich Toków swojego pokolenia.Miałem przełożyć ciężar obowiązków na czyjeś inne barki w przyszłym roku, ale wszystko potoczyło się inaczej, więc oto jestem.- Mistrzu, o czym mówicie?- Bądź cicho, Vuffi Raa.I pilnuj temperatury tego reaktora.- Zapewniam cię, kapitanie, że wszystko jest w jak najlepszym porządku.Uświadomiłbyś sobie to, gdybyś naprawdę znał nasze tajemnice.- Uwierz mi, Mohsie, że znam wasze tajemnice.Nigdy nie istnieli żadni koloniści, którzy wylądowali tu w czasach, poprzedzających powstanie Republiki?- To prawda, kapitanie.- Ależ, co mówisz, mistrzu? Jeżeli.- Prawdę mówiąc, nie było także żadnych Toków.Czyżbym się mylił?- Mistrzu.- Bądź cicho, Vuffi Raa! To wy jesteście Sharami, a tę informację zapisano po wewnętrznej stronie ścian waszych piramid.Jesteście istotami człekokształtnymi i to bardzo, bardzo rozwiniętymi.Nie wiem, co takiego przeraziło waszych prapraprzodków - i to do tego stopnia, że zdecydowali się na tę maskaradę - ale założyłbym się o wszystko, że ty również tego nie wiesz!- Mistrzu, czy nie zechciałbyś wyjaśnić.- No dobrze, Vuffi Raa, już dobrze.Mohs poprawi mnie, jeżeli chodzi o szczegóły, które mógłbym opuścić albo przeinaczyć.Nie rozumiem dobrze współczesnego trammiańskiego, a tym bardziej jego starożytnej - i całkowicie syntetycznej - odmiany.A zatem, oto jak wygląda sedno sprawy.Coś strasznego musiało zagrażać dawnym Sharom.Coś, co lubiło niszczyć hiperzaawansowane cywilizacje, ale pozostawiało w spokoju prymitywnych dzikusów.Stworzono zatem potężny system komputerowy.Właśnie nim są tak zwane ruiny, zajmujące niemal cały system Rafy.Sharowie, zanim zaczęło im grozić nieznane niebezpieczeństwo, mieszkali w osadach i miastach, niewiele różniących się od naszych.Prawdopodobnie owe miasta kryją się teraz pod monumentalnymi budowlami - a wraz z nimi cała wiedza i mądrość Sharów.Podaj mi na chwilę tę listę.- Bardzo dobrze, kapitanie - odezwał się Mohs.- Naprawdę bardzo dobrze.- Jasne, że bardzo dobrze.Życiokryształowych sadów nie stworzono w tym celu, aby zwiększały inteligencję albo przedłużały życie.Ich celem było wysysanie myśli z mózgów tubylców.Idę o zakład, że trzy czwarte zawartości umysłów mieszkańców wszystkich planet jest przechowywane we wnętrzach piramid i innych gigantycznych budowli.Po to, żeby następne pokolenia mogły także uchodzić za dzikusów.Kiedy jednak koloniści zaczęli odrywać kryształy od gałęzi życiodrzew, klejnoty pochłaniały niewielkie ilości inteligencji i witalnych sił z otoczenia i oddawały istotom, które je nosiły.Było to zjawisko uboczne i całkowicie nieprzewidziane.Starzec kiwnął głową.- Zrywanie kryształów przez kolonistów nie wyrządziło nam żadnej szkody.To, co naprawdę miało jakąś wartość, ukryto we wnętrzach budowli.-A budynki - ciągnął Calrissian - mogą być największym systemem komputerowym, jaki kiedykolwiek został zbudowany.Kiedy pojawili się tu pierwsi koloniści, ów megakomputer przeszukał ich bazy danych i wyciągnął z nich informację o statku, zaginionym jeszcze w czasach, kiedy nie istniała Republika, a później wykorzystał ją dla zamydlenia nam oczu.Tymczasem Sharowie - którzy przeistoczyli się w Toków - stali się pożałowania godnymi brutalami i dzikusami, rzekomo „ujarzmionymi" na skutek kontaktów z cywilizacją potężnych Sharów.Jednego tylko nie rozumiem.Czego tak obawiali się wasi prapraprzodkowie? Jakim cudem mogli być tak potężni i.- Ja także nie potrafię udzielić ci odpowiedzi na to pytanie, kapitanie.Informacje tę skasowano z naszych baz danych - zapewne z przerażenia.I to właśnie martwi mnie najbardziej.- Nie dziwię się.Jesteś gotów, Vuffi Raa?- Chyba tak, mistrzu.Tak, jesteśmy gotowi.Frachtowcem zakołysały następne wstrząsy.- Mer ponownie próbuje posłużyć się Myśloharfą.Ależ będzie rozczarowany.To pułapka, nieprawdaż, Mohsie?- Obawiam się, że tak - odparł śmiertelnie poważnie starzec.-Legendy, jakie krążyły wśród mojego ludu, miały zachęcić inteligentne istoty innych ras do wyruszenia na poszukiwania, odnalezienia i posłużenia się Myśloharfą.Miało to dla nas stanowić sygnał, że niebezpieczeństwo minęło i możemy bez obaw wyjść z ukrycia.- A wówczas wasz gigantyczny system komputerowy miał wypluć całą wiedzę, gromadzoną w pamięci przez wszystkie tysiąclecia.Znad miast miały zniknąć wszystkie kryjące je budowle.Wygląda na to, że okolica ulegnie sporym zmianom, prawda?- Nie tylko okolica.Cały system planetarny.- A kiedy opadną ostatnie drobiny kurzu, na placu boju pozostaną jedynie Sharowie.No cóż, jeżeli przypomnę sobie gubernatora i sposób sprawowania władzy przez kolonistów, niczego i nikogo nie żałuję.może tylko tego, że musieliście czekać aż tak długo.Odlatujemy.Lepiej zejdź na lądowisko, Mohsie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]