Podobne
- Strona startowa
- Steven Rosefielde, D. Quinn Mil Masters of Illusion, American L
- [4 1]Erikson Steven Dom Lancu Dawne Dni
- Brust Steven Jhereg (SCAN dal 866)
- [5 2]Eriskon Steven Przyplywy Siodme zamkniecie
- Feist Raymond E Srebrzysty Ciern (SCAN dal 877)
- Saylor Steven Rzymska krew
- Bielajew Aleksander Ariel
- Kenneth Goddard Alchemik
- Jan Lam Pan komisarz wojenny
- Jordan Robert Oko swiata cz 2
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- mieszaniec.xlx.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Właśnie w tej chwili zgodnie z obowiązującym prawem jest ona poddawana torturom.Ponadto oskarżenie przedstawi jeszcze jednego świadka.Posławszy swym przeciwnikom chłodny uśmiech, Herenniusz powiedział:– Oświadczenie tego człowieka z pewnością szczególnie zainteresuje obronę.Sam czcigodny Marek Cycero ogłosił go „najuczciwszym człowiekiem w Rzymie”.Poczekaj więc, Cyceronie, aż usłyszysz, co ten mąż ma nam do powiedzenia na temat prób otrucia owej damy! Zastanawiam się, co ty sam wówczas pomyślisz o tym zdeprawowanym mordercy, który siedzi obok ciebie!Pomyślałem, że to sprytne, choć niebezpieczne zagranie ze strony Herenniusza: pozostawić świadkom przedstawienie obciążających dowodów, zamiast włączyć je do swej oracji, podczas której mógłby je ukształtować i nagiąć do swoich potrzeb.Oczywiście sympatia, jaką niewątpliwie wzbudzi osobista relacja wyrwanej ze szponów śmierci niewiasty, przyniesie mu niezaprzeczalną korzyść.Obrona będzie musiała się mocno natężyć, aby przewidzieć i zawczasu zneutralizować wszelkie niespodziewane zagrożenia, jakie muszą się kryć w takim zeznaniu.Zastanowiłem się, kto może być owym domniemanym „najuczciwszym człowiekiem w Rzymie”.Zerknąłem na Cycerona, by sprawdzić jego reakcję na tę zapowiedź.Dziwne.Wielki orator patrzył wprost na mnie.ROZDZIAł XXI– Ani przez moment nie uwierzyłam, że on ją otruł – powiedziała Bethesda.– Zresztą w tę próbę otrucia Egipcjanina też nie.Po trzech długich przemowach sąd wcześnie zakończył posiedzenie, aby nazajutrz rozpocząć od odpowiedzi obrońców na przedstawione dziś zarzuty.Wróciliśmy niezwłocznie do domu i Bethesda zaczęła się szykować na przyjęcie u Klodii, choć do zmierzchu pozostały jeszcze całe godziny.– Ale Klodia utrzymuje, że to zrobił.– Klodia się myli.– Bethesda wpatrywała się w lusterko ze zmarszczonym czołem.– Nie, ten naszyjnik się absolutnie nie nadaje.Podaj mi ten srebrny.– Nie mogą oboje mieć racji – stwierdziłem.– Jedno z nich musi kłamać.Jaka szkoda, że musisz wybierać między Markiem Celiuszem i Klodią! Trudny wybór dla każdego.– W tej chwili usiłuję wybrać naszyjnik.Poproszę o ten srebrny.Zacząłem go szukać na toaletce i zgubiłem się w gąszczu glinianych słoiczków z kremami i małych szklanych buteleczek perfum.Kątem oka zauważyłem błysk jasnej czerwieni.– Co to jest?– Co takiego?Podniosłem małą glinianą figurkę Attisa, taką samą jak te, które widziałem u żony Lukcejusza i u Klodii.Uśmiechnięty eunuch stał z rękami założonymi na wydatnym brzuchu.Bethesda dostrzegła jego odbicie w lusterku i odłożyła je na stolik.– Nie powinieneś dotykać tej figurki.– Skąd się ona u nas wzięła?– Przyniesiono ją dzisiaj, kiedy byliśmy na Forum.– Nie pytam kiedy, tylko skąd się ona wzięła.– To podarek.– Od kogo?– A jak myślisz? – Bethesda wyjęła mi z rąk Attisa, odstawiła na toaletkę, po czym nieomylnym ruchem wyłowiła w kosmetycznym bałaganie długi srebrny naszyjnik i sięgnęła znów po lusterko.– Jesteś beznadziejny.Idź i powiedz Dianie, by przyszła pomóc mi się ubrać.Dotarliśmy do domu Klodii z ostatnimi przebłyskami zmierzchu, kiedy ostre krawędzie świata zaczynają mięknąć i rozmywać się niczym ludzkie myśli tuż przed zaśnięciem.Ale chociaż świat mógł być senny, goście na przyjęciu byli jak najbardziej rozbudzeni.Jasno oświetlona, przylegająca do perystylu jadalnia rozbrzmiewała ożywionym gwarem rozmów i dźwiękami muzyki.Niewolnicy właśnie zaczynali odprowadzać gości na wyznaczone miejsca.Był to przedziwny ludzki melanż: nieskazitelnie odziani patrycjusze i niechlujni młodzi poeci, radykalni politycy i podstarzałe kurtyzany, egzotyczni cudzoziemcy i nawet kilku gallów.Odnosiło się wrażenie, że powietrze jest aż gęste od atmosfery zblazowanego wyrafinowania, które dziś uchodzi w Rzymie za styl.Bethesda ścisnęła mnie za ramię.Miała na twarzy tak dziwny u niej wyraz, że odczytanie go zajęło mi dłuższą chwilę.Była to panika.– Co my tutaj robimy? – szepnęła.– Bierzemy udział w czymś, co mi wygląda na bardzo światowe przyjęcie, wraz z bardzo światowymi ludźmi.– Ale dlaczego?– Zdaje się, że to ty nalegałaś, abyśmy tu przyszli – burknąłem.– Musiałam postradać zmysły
[ Pobierz całość w formacie PDF ]