Podobne
- Strona startowa
- Brooks Terry Piesn Shannary (SCAN dal 738)
- Brooks Terry Kapitan Hak scr
- 02 Terry Brooks Mroczne Widmo
- Brooks Terry Potomkowie Shannary (SCAN dal 8
- Brooks Terry Potomkowie Shannary (SCAN dal 8 (2)
- Goodkind Terry Pierwsze prawo magii
- Brooks Terry Potomkowie Shannary
- W szponach szantazu Hram A
- Małecka Karolina Cherem
- Dzieje Tristana i Izoldy
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- alba.xlx.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Mam tu napisane: Ronald Saveloy odparła. I co? Co i co? Każdy, którego zabieram wyjaśniła kobieta, wychylając się z siodła nazywa się Ktoś Jakiś.A ty jaki jesteś? Przepraszam, ale. W takim razie wpiszę cię jako Ronalda Przepraszającego.No już, wskakuj,wojna się toczy, musimy lecieć. Dokąd? Tu stoi: żłopanie, hulanki, rzucanie toporami w warkocze młodych kobiet.Zgadza się? Aha, no tak.Wydaje mi się, że chyba nastąpiła drobna. Słuchaj no, chłopie, jedziesz czy nie?Rozejrzał się po czarnej pustyni.Został sam.Zmierć odszedł do swoich pod-stawowych zajęć.Saveloy pozwolił wciągnąć się na siodło. Mają tam może bibliotekę? zapytał z nadzieją, gdy wierzchowiecwzniósł się w nocne niebo. Nie wiem.Nikt nigdy nie pytał. To może kursy wieczorowe? Mógłbym prowadzić kursy wieczorowe? Z czego? Hm, właściwie wszystko jedno.Maniery przy stole, na przykład.Czy todozwolone? Chyba tak.Wydaje mi się, że o to też nikt nie pytał.Walkiria obejrzała się w siodle. Jesteś pewien, że trafiłeś na właściwy tamten świat?Saveloy rozważył możliwości. Ogólnie rzecz biorąc stwierdził myślę, że warto spróbować.* * *Zebrani na placu z wolna podnosili się na nogi.Patrzyli na wszystko, co pozostało z pana Honga, i na ordę.Motyl i Kwiat Lotosu podbiegły do ojca.Motyl przesunęła dłonią po armacie,badając, na czym polega sztuczka.253 Widzicie? odezwał się Dwukwiat trochę niewyraznie, ponieważ nie cał-kiem jeszcze słyszał własny głos. Mówiłem, że jest Wielkim Magiem.Motyl stuknęła go w ramię. A co z tymi? zapytała.Niewielka procesja przesuwała się po placu.Na jej czele Dwukwiat rozpoznałcoś, co kiedyś należało do niego. Był bardzo tani powiedział, nie zwracając się do nikogo konkretnego.Prawdę mówiąc, od początku mi się wydawało, że coś z nim jest nie w porządku.Za pierwszym Bagażem szedł drugi, trochę większy.A potem, w porządkumalejącym, cztery małe kuferki, najmniejszy rozmiarów damskiej torebki.Kiedymijał leżącego hunghungczyka, zbyt przerażonego, by uciekać, przystanął i kop-nął go w ucho.I natychmiast pospieszył za resztą.Dwukwiat spojrzał niepewnie na córki. Są do tego zdolne? zapytał zdziwiony. Do robienia nowych? Myśla-łem, że do tego potrzeba stolarzy. Pewnie wiele się nauczył w Ankh-Morep-Orku westchnęła Motyl.Bagaże zebrały się razem u stóp schodów.Po czym Bagaż właściwy odwróciłsię, rzucił jedno czy dwa tęskne spojrzenia czy też coś, co można by uznać zaspojrzenia, gdyby miał oczy i odbiegł.Zanim dotarł do drugiego końca placu,zmienił się już w rozmazaną smugę. Hej, czterooki!Dwukwiat obejrzał się.Cohen schodził po schodach. Pamiętam cię oświadczył. Znasz się na wielkim wezyrowaniu? Nie mam o nim pojęcia, panie cesarzu Cohenie. Zwietnie.Bierzesz to stanowisko.Do roboty.Przede wszystkim chcę dostaćkubek herbaty.Takiej mocnej, żeby mogła w niej pływać podkowa.Trzy łyżeczkicukru.Za pięć minut.Zrozumiano? Herbata w pięć minut? zdumiał się Dwukwiat. Przecież nie wystarczyczasu nawet na najkrótszy z ceremoniałów.Cohen przyjaznie objął go ramieniem. Jest nowy ceremoniał wyjaśnił. Herbaty, kochanieńki? Mleko? Cu-kier? Pączka? Dolewkę?.I możesz powiedzieć eunuchom dodał że cesarzjest bardzo dosłowny i że użył określenia potoczą się głowy.Dwukwiatowi oczy rozbłysły za pękniętymi okularami.Jakoś podobała musię ta przemowa.Wyglądało na to, że przyszło mu żyć w ciekawych czasach.Bagaże przysiadły grzecznie i czekały.254* * *Los się odsunął.Bogowie odetchnęli. Remis oznajmił. No tak.Wydaje się, że istotnie zwyciężyłaś w Hun-ghung, ale.straciłaś swoją najcenniejszą figurę, czyż nie? Słucham? zdziwiła się Pani. Nie całkiem rozumiem. O ile dobrze pojmuję tę.fizykę. mówił Los to nie wierzę, bycokolwiek mogło zmaterializować się na Niewidocznym Uniwersytecie tak, byniemal natychmiast nie zginąć.Co innego trafić w zaspę, a całkiem co innegow mur
[ Pobierz całość w formacie PDF ]